„Cieszcie się wojną, póki można. Pokój będzie straszny”.
Berliński dowcip z okresu przed upadkiem miasta.
Jesienią 1944 roku było jasne dla wszystkich poza najbardziej fanatycznymi Nazistami, że koniec zbliża się szybkimi krokami. Mimo to Hitler nie chciał nawet słyszeć o kapitulacji czy negocjacjach. Na miejsce poległych w boju zaciągnięto nastolatków i pięć-dziesięciolatków, gdyż Hitler wierzył w swą „cudowną broń” V-1 i V-2 oraz w nowe ofensywy. Zimowa kontrofensywa w Ardenach przejściowo zastopowała Aliantów na zachodzie, lecz w styczniu 1945 roku poczęli ponownie posuwać się do przodu. Tymczasem Armia Czerwona rozpoczęła największą jak dotąd ofensywę na froncie wschodnim, 180 dywizji w dwa tygodnie zajęło Prusy Wschodnie. Odległość między frontami sprzymierzonych zmniejszała się nieubłaganie. 27 stycznia wojska sowieckie przekroczyły Odrę o sto kilkadziesiąt kilometrów od Berlina. Naziści zmobilizowali wszystkie dostępne siły na front wschodni, łącznie z Volkssturm, źle uzbrojoną strażą wewnetrzną składającą się ze starców, młodych chłopców i kalek. 13- i 14-letni członkowie Hitlerjugend zostali szybko przeszkoleni w sztuce posługiwania się Panzerfaustem, a następnie wysłani do walki w czołgami T-34 i okrzepłą w bojach piechotą. Gdy na froncie ludzie ginęli tysiącami, aby przedłużyć agonię reżimu nazistowskiego, życie w Berlinie stało się koszmarem. Miasto dławiło się od uciekinierów i drżało przed nadejściem Rosjan, dniem i nocą spadały nań bomby, a na horyzoncie dostrzec można było błyski sowieckich dział.
Za linią frontu latające sądy wojenne skazywały na śmierć wszystkich podejrzanych o „dezercję” lub „tchórzostwo w obliczu wroga”. 1 lutego 1945 roku Berlin zadeklarowany został Verteidigungsberaich („strefą obrony”), którą należało bronić do ostatniego człowieka i do ostatniego pocisku. Ludność cywilna — kobiety, dzieci, kaleki i odbywający przymusowe roboty — budowała zapadnie na czołgi i barykady; część fortyfikacji stanowiły odcinki U- i S-Bahnu. Gobbels perorował o „fortecy Berlin”, natomiast Hitler planował użycie armii widmowych, które istniały jedynie na mapach sytuacji na froncie, lecz nie w rzeczywistości.
Podczas gdy Berlin panicznie przygotowywał się do obrony, Rosjanie skonsolidowali siły. Ofensywa sowiecka rozpoczęła się 16 kwietnia, o 5.00 czasu moskiewskiego, od 25-minutowej kanonady artyleryjskiej. Gdy ucichły działa, włączono 143 reflektory w odległości 200 m od siebie, które miały oślepić wroga podczas zbliżania się Rosjan do miasta. Ruszyły trzy zgrupowania liczące w sumie 1.500.000 żołnierzy, pod wodzą marszałków Żukowa, Koniewa i Rokossowskiego — znacznie szczuplejsze siły niemieckie nie były w stanie wiele zrobić, aby powstrzymać zwycięski marsz Sowietów. 20 kwietnia — pięćdziesiąte szóste urodziny Hitlera obchodzone przy herbacie i ciastkach w Fuhrerbunker — Armia Czerwona znalazła się u granic Berlina. Następnego dnia miasto znalazło się w zasięgu ich dział i śmierć poniosło wiele osób stojących w kolejce przed domem handlowym Karstadt przy Hermannplatz. 23 kwietnia oddziały sowieckie zajęły dzielnicę Weissensee, o kilka kilometrów od centrum. Niemcom zaoferowano szansę kapitulacji, lecz odmówili.
Przyjęcie urodzinowe Hitlera było ostatnim spotkaniem nazistowskiej hierarchi. Dyktator i jego kochanka Eva Braun zdecydowali się pozostać w Fuhrerbunker w Berlinie, dołączył do niego także Gobbels z rodziną. Był to, wilgotny i duszny zespól cel ze zbrojonego betonu pod ogrodami Kancelarii Rzeszy. To tutaj Hitler medytował nad speerowskimi modelami niewybudowanych pomników zwycięstwa i wegetował na sałatkach, wywarach ziołowych i regularnych zastrzykach różnych dziwnych substancji preparowanych przez niejakiego Dr. Morella. Do nieszczęsnych generałów i wiernych akolitów bredził o zdrajcach i marności niemieckiego Volk, a gdy dowiedział się, że grupa generała Steinera nie powstrzymała ofensywy Żukowa, oświadczył, że wojna została przegrana i że zostanie w bunkrze do końca.