Drugiego takiego miasta jak Berlin nie ma ani w Niemczech, ani chyba na całym świecie. Przez ponad stulecie tutejszy klimat polityczny odzwierciedlał lub determinował to, co działo się w pozostałej części Europy. Berlin będąc kolejno głównym ośrodkiem Królestwa Prus, gospodarczą i kulturalną stolicą Republiki Weimarskiej i siedzibą Trzeciej Rzeszy Hitlera, służył za wskaźnik kierunku, który obierała historia Europy.
O losach miasta w latach 1945-1990 zadecydowała oczywiście druga wojna światowa. Jedna siódma wszystkich budynków w Niemczech, które uległy zniszczeniu w czasie wojny, znajdowała się na terenie Berlina. Lotnictwo alianckie i sowieckie zrównało z ziemią 92 % wszystkich sklepów, domów i zakładów przemysłowych. Po zakończeniu wojny miasto zostało podzielone na cztery strefy: francuską, amerykańską, brytyjską i sowiecką. Zgodnie z postanowieniami konferencji jałtańskiej: alianci zajęli zachodnią część miasta, która tradycyjnie była siedzibą barów, hoteli i sklepów skoncentrowanych wokół Kurfurstendamm i parku Tiergarten. W strefie sowieckiej znajdowały się pozostałości okazałych gmachów urzędów, kościołów i muzeów w okolicy alei Unter den Linden. Po wzniesieniu w 1961 roku muru berlińskiego który odseparował strefę sowiecką i umożliwił zarazem nadanie jej statusu stolicy powstałej niewiele wcześniej Niemieckiej Republiki Demokratycznej, rozwój tych dwóch obszarów miasta poszedł różnymi torami. Władze części zachodniej prowadziły politykę wyburzania i odbudowy: na wschodzie za Wszelką cenę restaurowano co się dało i zachowano niektóre z XIX-wiecznych budynków, które kiedyś nadawały miastu splendoru. Wskaźnikiem dawnej, świetności jest fakt, że nawet dziś, po tak rozległych zniszczeniach, jest tu wystarczająco dużo historycznych budynków, aby napisać o nich przewodnik.
Choć nie da się zrozumieć Berlina bez pewnej wiedzy historycznej, nietrudno jednak dobrze się tam zabawić. Żywiołowa mentalność mieszkańców dawnego Berlina Zachodniego w połączeniu z taktem, że przyjeżdżały tutaj całe zastępy młodych ludzi albo w celu uniknięcia służby wojskowej (która w pozostałej części RFN było obowiązkowa), albo po to, aby zanurzyć się w alternatywnej subkulturze, doprowadziła do powstania bujnego życia nocnego oraz atmosfery ożywienia stale panującej na ulicach. Pamiątki z czasów wojny są wszechobecne i nawet jeśli chciałbyś ich nie dostrzegać, będą nieuchronnie towarzyszyły twoim wędrówkom po tym mieście.
Władze federalne zawsze łożyły olbrzymie sumy pieniędzy na rozwój tego miasta. Dotacje na kulturę wyniosły w 1987 roku więcej niż cały amerykański budżet federalny przeznaczony na ten cel. Podobne zjawisko obserwowano w NRD, gdzie rząd wydatkował wielkie sumy, aby kosztem innych miast i regionów uczynić z Berlina Wschodniego pokazowy Hauptstadt der DDR. Fakty, liczby, dane gospodarcze i historyczne nie są w stanie oddać charakteru tego miasta i jeśli chcesz je choć trochę zrozumieć musisz zobaczyć je na własne oczy.
Obecnie obie części Berlina tworzą znowu jedno miasto. Można poruszać się po nim bez ograniczeń, jak po każdym innym mieście europejskim. (Mur prawie wcale nie istnieje, a tam, gdzie nie został rozebrany, stanowi świadectwo historii, oraz materiał do pamiątek dla turystów). Warto jednak pamiętać, że nie zawsze tak było. Muzeum Muru w pobliżu dawnego przejścia granicznego Charlie nadal dokumentuje sposoby w jaki usiłowano mur pokonać.
Tak jak i komunizm w tej części Europy, NRD zniknęła. Jednak nie bez śladu — dziedzictwa 40 lat nie da się odrzucić, rzeczywistości nie da się odmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w ciągu jednej nocy. Nic takiego nie stało się w nocy z 2 na 3 października 1990 roku. Chociaż na pewno było to niezwykłe wydarzenie, które dla wielu Niemców i pewnie nie tylko Niemców przez długie lata było zbyt śmiałym snem.
Wschodnia część Berlina i Niemiec jeszcze przez jakiś czas musi godzić się z kapitalizmem i kulturą Zachodu, od której NRD była odcięta. Zanim jednak nastąpi całkowite zrośnięcie się ze sobą i z Europą obu części kraju, turyści przybywający do Berlina (i wschodniej części Niemiec) będą dostrzegali istniejące różnice. Może nie tyle w zasobności sklepów i ogólnym poziomie zamożności, co w odmiennej mentalności byłych obywateli NRD.